Poranki dla duszy

“Życie zaczyna się rano”.
Hal Elrod

Wiesz, że tworzysz swój dzień od pierwszej myśli po przebudzeniu? To, na jaki temat włączasz rano myślenie, ma znaczenie. Bo jest takie święte hasło: energia podąża za uwagą. Myśl jest energią, więc tworzy. Myślisz o tym, co wczoraj zawaliłeś w pracy i zjada Cię stres z myślenia o konsekwencjach – wspierasz tworzenie dla siebie właśnie takich przykrych okoliczności. Myślisz o tym, co wczoraj zawaliłeś w pracy i szybko budujesz w głowie możliwe rozwiązania oraz wymyślasz, jak uzyskać pomoc od kolegi – doładowujesz dokładnie taki lekki przebieg wydarzeń z dobrym zakończeniem.
Energia, która stwarza, podąża za Twoją uwagą.

Czym się karmisz o poranku?

Podnoszę rangę poranka tak bardzo, bo sama odczuwam, że inwestycja w dobre rozpoczęcie dnia przynosi szybką zmianę jakościową w życiu, w samopoczuciu, w przebiegu dnia:

  • Jestem bliżej siebie.
  • Wiem, jak się czuję, czego potrzebuję.
  • Mogę zadbać o swoją energię i nastawienie – mam na nie wpływ.
  • W trakcie dnia spokojniej reaguję na różne nagłe lub stresujące sytuacje.
  • Rozdaję dużo dobrej energii i uśmiechu.
  • Czuję wewnętrzną ochotę i siłę do działania.

Czasem słyszę od ludzi w pracy: „jest 9:30 rano, jak można być tak pozytywnym i uśmiechniętym człowiekiem o tej porze, ona jest jak jakaś kula światła, a my walczymy o życie…”. No cóż 🙂

Nie zauważysz tego po 2, 3 dniach swojego „porankowania”… ale już po 2, 3 tygodniach absolutnie dostrzeżesz jakąś zmianę. Odważę się i napiszę: gwarantuję Ci to!

Listy czynności pt.: “tego nie rób” mają średnie mentalne i motywujące działanie. Ale bywają użyteczne i uświadamiające.

Jak źle rozpocząć poranek? 

  • Wstać na ostatnią minutę, robić wszystko w pośpiechu.
  • Włączyć radio lub telewizję i nakarmić się “wesołymi’ wiadomościami ze świata i okolic.
  • Zacząć od skrolowania na smartfonie wszystkiego, co da się skrolować.
  • Poświęcić czas wszystkim, tylko nie sobie.
  • Włączyć sobie ulubioną grę i ponawalać z rana w kogoś/coś z pistoletu, miecza lub magicznej laski. 

Dlaczego niektóre te czynności powinny być wręcz zakazane? Lekcja z psychologii – jak działa nasz mózg? Mózg nie rozróżnia, czy Ty uczestniczysz w czymś naprawdę, czy Ty to tylko oglądasz w telewizji lub grając w grę. Mózg rejestruje wszystko tak, jakbyś był tego uczestnikiem i to przeżywał. Więc pomyśl teraz, co zapisuje się na Twojej rolce rano, jakie emocje, jaka energia, kiedy oglądasz newsy o wojnie, relacje ze śmiertelnych wypadków lub zabijasz kilka stworzeń w swojej grze komputerowej.

Pośpiech natomiast wprowadza stres i przyspieszone tętno. Włączasz od rana tryb robota i zabójcze tempo. Myślisz sobie – zwolnię przy kawce za 2 godziny. Ale wierz mi, trudno wyprowadzić się z tego porannego stanu. Całe Twoje ciało już to podchwyciło. Jak pośpiech, to pośpiech, to ciągłe wrażenie, że nie ma czasu, że nie zdążysz.

Nie tak. To jak? 

Niedawno publikowałam serię wpisów, które możesz znaleźć na moim profilu na Facebooku oraz Instagramie pt.: “Zanim rozpoczniesz dzień…” (bezpośrednie linki do profili znajdziesz na stronie głównej mojego bloga). Podzieliłam się w nich kilkoma porannymi praktykami. Niektórzy z Was pewnie i tak wstają wcześnie rano i obijają się trochę pomiędzy kuchnią, łazienką a pokojem, gospodarując sobie czas na byle co. Gratulacje! Wam będzie o wiele łatwiej wprowadzić nowe praktyki i nawyki. Inaczej jest z tymi, którzy wstają na ostatnią minutę. Ale! Niektóre proponowane przeze mnie poranne rytuały wymagają przestawienia budzika (i nie robienia po nim drzemki!) tylko o 20 minut wcześniej, niż wstajesz zwykle. Do zrobienia? Wiadomo, że na początku nawet to 20 minut będzie dla Ciebie wysiłkowe. Ale nawyk się buduje, a nie dostaje z nieba w jeden dzień. Wiesz, co jest jeszcze fajne w nawyku? Że kiedy przejdziesz już od fazy zmuszania siebie do wcześniejszego wstawania i przejdziesz w fazę naturalnego nawyku (co zajmuje ok. 60 dni), to wcześniejsze wstawanie stanie się dla Ciebie bezwysiłkowe. Jeśli robimy coś automatycznie, nawykowo, jako powtarzającą się czynność, robimy to bez wydatkowania energii, tym samym bez wewnętrznej walki z samym sobą.  

Naprawdę chciałabym przejść już do podsumowania wszystkich porannych rytuałów, czyli do listy: “to rób!”… ale jeszcze nie mogę. Bo bardzo chcę się jeszcze z Tobą podzielić czymś, co totalnie zmieniło mój rytm dnia i ułatwiło mi organizowanie sobie moich poranków.

Podstawowa zasada: nie jest sztuką wstać o 5 rano. Sztuką jest kłaść się spać o takiej porze, aby do budzika zostało nam 7 – 7,5 godziny. Ten czas pozwala wydarzyć się w nocy wszystkim niezbędnym 5 fazom snu. Jeśli nie masz zaburzeń snu, to ten czas jest idealny, ponieważ na każdą fazę potrzebujesz przeznaczyć ok. półtorej godziny. Jak nam to pomaga w naszych porankach? Ponieważ w nocy daliśmy sobie minimalny potrzebny czas na regenerację i odpoczynek, wstaje nam się dużo łatwiej. 

Absolutnym hitem w tym temacie jest dla mnie książka dr Suhasa G. Kshirsagara pt.: “Naturalny rytm dobowy. Działaj w zgodzie ze swoim organizmem”. Cały rytm dobowy zasługuje chyba na osobny wpis, ponieważ wprowadzenie kilku nawyków w moim całym dniu i wyrównanie rytmu dobowego z tym naturalnym, bo właściwym naturze, zdziałało cuda, łącznie z wyeliminowaniem bezsenności (czyli problemów z zasypianiem) i słabej jakości snu ogólnie. Daj znać w komentarzu pod tym wpisem, czy interesuje Cię ten temat – ja chętnie!

Ostatnia już podpowiedź na lepsze, poranne wstawanie, obiecuję 🙂

Nie chcę zagłębiać się zbyt mocno w ajurwedę (o tym na pewno będzie osobny wpis!), bo dla niektórych lub nawet wiekszości z Was może to być totalnie obce pojęcie, ale mimo wszystko, na zachętę, poruszę jeden wątek. Według ajurwedy doba podzielona jest na 6 faz, które zmieniają się co 4 godziny. Każdy z tych okresów sprzyja czemuś innemu i pomaga nam realizować inne potrzeby ciała. Wymienię tylko dwa z nich, związane z budzeniem się o poranku. Posłużę się do tego cytatami z wyżej wymienionej ksiażki:

“Pora od 2 do 6 nad ranem to (…) etap vata. Sen staje się lżejszy, a sny wyrazistrze. Ciało przygotowuje się do aktywnego cyklu dziennego. (…) To znów czas szybkich reakcji i szybkiego myślenia. (…) Warto pamiętać, że łatwiej zbudzić się rano przed 6 niż po 6, gdy stery przejmuje energia kapha”.

“Pora od 6 do 10 rano zdominowana jest przez energię kapha (…). Umysł i ciało dopiero się wybudzają pod wpływem promieni słonecznych. Potrzebują ćwiczeń, medytacji i jedzenia (…)”.

Jeśli zwykle wstajesz ok. 6 rano, spróbuj zrobić taki eksperyment. Przez 3 dni nastawiaj budzik na 6:15, przez kolejne 3 dni na 5:45. Porównaj jakość Twojego wybudzania się i wstawania o tych porach. Oczywiście pamiętaj, że wpływ na poranne wstawanie z łatwością lub z trudnością ma też jakość Twojego całego snu oraz to, ile godzin śpisz. Ale jeśli będzie to 7,5 godziny i nie masz żadnych zaburzeń snu, to eksperyment powinien przeważyć na korzyść 5:45 😉 I to także może Ci pomóc w znajdywaniu czasu dla siebie o poranku.

Moja aktualna najlepsza pora na wstawanie to jest 5:45. Piszę aktualna, bo to się zmienia. Kiedyś przez kilka miesięcy wstawałam o 5. Chyba że z jakiegoś powodu kładłam się później spać, lub czułam, że potrzebuję więcej snu, to oczywiście wstawałam później (słuchanie potrzeb swojego ciała ważniejsze niż klub 5 rano!). Niedawno, przy przejściu z pory letniej na jesienną zaczęłam odczuwać rankami ogromne zmęczenie, więc wstawanie stało się trudniejsze. Wtedy poranek w pośpiechu. Teraz czuję, że optymalnie jest dla mnie wstać właśnie przed 6. I bardzo lubię ten moment, kiedy na zewnątrz jest jeszcze ciemno, w bloku na przeciwko nie pali się jeszcze żadne światło i mam to głębokie wrażenie, że świat jeszcze śpi, a ja już wstałam. Spokój i dużo przestrzeni na siebie.

Swoje poranne rytuały zawsze dobieram tak, jak czuję. Nie mam jakiejś stałej agendy. Jedyną stałą atrakcją jest szklanka przegotowanej, ciepłej wody z wyciśniętym sokiem z cytryny (znowu ajurweda). A potem:

Joga – nic nie rozbudza i nie energetyzuje lepiej niż ruch. 20 minut od razu po porannej toalecie i szklance wody. Jeśli jesteś szczególnie przyzwyczajony do zaspanych, nieżywych poranków – ruch zrobi Ci różnicę! Joga dla mnie jest ruchem szczególnym, wspaniałym na poranki, ponieważ wystarczy znajomość kilku pobudzających asan i zmienia się moje samopoczucie. Poza tym, mogę szybko skontaktować się w ten sposób ze swoim ciałem i wyczuć sygnały na dany dzień.
Możesz wykonać jakikolwiek zestaw ćwiczeń lub pójść pobiegać. Nawet szybki spacer (z psem) to już to!

Medytacja – pisałam już o tym. Podsumuję jednym zdaniem: poranna medytacja z czasem tworzy spokojne połączenia neuronowe, co skutkuje tym, że w całym Twoim dniu odczuwasz więcej spokoju, lepiej radzisz sobie z emocjami, łatwiej Ci się oddycha i koncentruje.

Pisanie w dzienniku – rano ma ono dla mnie inny cel niż wieczorem. Rankiem wykorzystuję pisanie do tworzenia sobie dnia. Jakkolwiek to brzmi, serio, tak to wygląda i działa. Piszę niejako życzeniowo, jak chcę się czuć w tym dniu, na co czekam, w jakiej sprawie potrzebuję wsparcia, aby wszystko poszło po mojej myśli. Wszystkie zdania są napisane tak, jakby to już trwało, jakby naprawdę tak już było. Piszę też, za co jestem wdzięczna. Zdania zaczynam od:
Dziś czuję się…
Dziś osiągam…
Dziękuję za pomoc w…
Dziś jestem…
Dziękuję za…
Wygląda jak programowanie dnia. I tym jest. Masz szansę zrobić to w sposób świadomy, zamiast pozwolić radiu czy telewizji wzbudzić w Tobie jakieś obawy i zaprogramować Cię nieświadomie.

Muzyka! – Najlepiej sprawdza się playlista z kilkunastoma kawałkami, o których wiesz, że działają na Ciebie tak, że chce Ci się tańczyć. I wtedy tańcz! Zamiast jogi czy biegania, intuicyjnie pozwól sobie na dowolny ruch jako wyraz z ciała. Nikt nie patrzy, możesz! 🙂 Uwalniające, pobudzające, energetyczne.

Karty z afirmacjami – dotąd nie pisałam o afirmacjach, a czuję, że to znów temat na osobny wątek. Może nie na wpis na blogu, ale zapraszam Cię do śledzenia moich profili w social mediach, w ciągu najbliższego tygodnia z pewnością pojawi się tam coś ciekawego i rozjaśniającego działanie afirmacji. W dużym skrócie afirmacje to autosugestia. Mogą wpłynąć na to, w jaki sposób postrzegamy siebie, pomóc nam przezwyciężyć ograniczające nas przekonania i przyciągnąć stan, efekt, który afirmujemy. Ja używam do tego bardzo minimalistycznych i pięknych kart, które otrzymałam w prezencie ze sklepu… z ciuchami! Możecie znaleźć je tutaj: https://naoko-store.pl/products/karty-afirmacyjne-naoko.
Dam Ci przykład: kiedy rano losuję jakąś kartę, np. Pozwalam sobie być sobą, to zawsze mam tę chwilę na refleksję, dlaczego to może być dziś dla mnie ważne? Jak to jest u mnie zazwyczaj? I idę z tym hasłem przez cały dzień, często nawet gdzieś je sobie zapisuję pod ręką. Zdarza się, że afirmacja przypomina mi się w trakcie dnia, kiedy spotyka mnie jakaś sytuacja, w której jakoś się zachowuję (jestem sobą lub nie jestem) i mam taką chwilę refleksji: aaa widzisz. Po coś to było.

Książka “Życie jest piękne. Inspiracje na 365 dni roku” Małgorzaty Dawid – mój osobisty sztos na poranki. Jaką to robi robotę… nie masz pojęcia. Jakby ktoś za Ciebie podłączył Ci wtyczkę do siebie. Małgosia prowadzi fantastyczny blog Manufaktura Radości , gdzie inspiruje do zmiany, do podążania za sobą.
Ta książka wygląda trochę jak kalendarz – posiada osobny wpis na każdy dzień roku. Każdy jest na inny temat i każdy zachęca gorąco do introspekcji. Polecam! Zarówno kobietom jak i mężczyznom.

Rozwój, nauka, inspiracje – u mnie najlepiej sprawdzają się podcasty na Spotify. Mam kilka swoich ulubionych, jednak na poranną porę dobieram treści jeszcze staranniej tak, aby tematy sprzyjały faktycznie zainspirowaniu się, odkryciu czegoś ciekawego, nawet do zgłębienia później. Przyznam też, że na początku mojej drogi bliżej duszy pochłaniałam je jak szalona. Dlatego, że byłam spragniona wiedzy, sposobów, narzędzi, historii innych ludzi. Teraz raczej ograniczam się do 3. Z najnowszych odkryć mogę polecić Ci Karolinę Sobańską 🙂 

Tak totalnie na koniec poranka siadam z moim małym kalendarzem i planuję moje minimum – myślę o tym, co dziś chcę zrobić, o czym pamiętać. To mnie uziemia, ugruntowuje, pozwala łagodnie wyjść z tej wewnętrznej przestrzeni do świata. Ale też ułatwia synchronizację moich żyć 😉 Pracuję na etat, prowadzę bloga i tworzę treści dla Ciebie, chodzę na zajęcia jogi, studiuję, biorę udział w kursach, akademiach, mam życie prywatne… Bez kalendarza tygodniowego trudno zobaczyć mi te wszystkie przestrzenie i wybrać dla nich właściwy czas. Albo czasem dostosować się do konkretnego czasu – zajęć na studiach dla mnie nie przesuną 😉 

Pewnie czujesz, że nie wyczerpuję tutaj pomysłów i praktyk na poranki bliżej siebie. Na dobre poranki. Właściwie to zostawiam Ci miejsce na odnalezienie swoich sposobów. Nie ma jednej właściwej listy. Najważniejsze, abyś spróbował. Dał sobie chwilę na to próbowanie. Uważnie obserwował zmiany w swoich dniach. I nie ganił się za to, że w któryś piątek przespałeś świadomie swój poranek, bo tego właśnie potrzebowało Twoje ciało. Dobry wybór! 

Jeśli szukasz swoich 20 minut (lub więcej) świętego spokoju, 20 minut (lub więcej) na zajmowanie się sobą i swoją duszą – poranki zapraszają tak serdecznie, jak żadna inna pora dnia.  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *