Skąd Cię wywala najczęściej?

Taka scenka rodzajowa na początek: pracujesz online, jesteś na spotkaniu, Twoje połączenie internetowe słabnie, a Ciebie co? Wywala ze spotkania. 

O takim właśnie wywalaniu chcę Ci dzisiaj opowiedzieć. Wykrzaczaniu z różnych przestrzeni, aktywności, relacji, miejsc, czasu. Dlaczego? Bo dobrze jest zbadać ten moment z takim wewnętrznym podejrzeniem i ciekawością, że oto być może otrzymujesz zaproszenie. Najczęściej do zajrzenia w siebie i zorientowania się tak od środka, czy przypadkiem nie kisisz się w czymś, co kompletnie Ci już nie służy. 

Wywalanie to nie jest chwilowa burza, która przechodzi. To jest część Twojego procesu zmiany. Czasem zaprasza Cię to “tylko” do zmiany podejścia do czegoś. A czasem do całkowitej rewolucji w życiu.
Lubię to wywalanie za autentyczność, prawdę, za ciągłe i nieustępliwe zamęczanie, dopóki nie zlokalizuję tego, co wymaga uwagi. Gdyby takich rzeczy uczono w liceum… a nie w wieku 37 lat.

Wywalanie to rzadko jest przyjemny w odczuciu stan. Zaczyna się dosyć niepozornie.  Stwierdzasz na przykład w rozmowie ze znajomym, że masz gorszy czas, słabsze samopoczucie. Bywa, no nie? Ale to się przedłuża, pojawia się ogólna apatia, poczucie bezsensowności, jakieś wewnętrzne zmaganie się z samym sobą i powtarzanie sobie: no co Ci nie pasuje? przestań się nad sobą użalać, ogarnij się! Kolejny poranek na wyładowanej baterii. Nie masz pomysłu, skąd wziąć energię na cały dzień… Odkładasz wszystko na później.

Czasem pojawia się też jakaś dolegliwość, ból, napięcie w ciele, choroba, choćby zwykłe przeziębienie, ale bardzo uziemiające, bo lądujesz na kilka dni w łóżku.
Bezsilność. Załamanie wewnętrznej pogody. Przymusowy odpoczynek.

Rzadko też przyglądasz się wtedy sobie ze zrozumieniem i współczuciem. Najczęściej masz na siebie wkurw. Wymagasz od siebie pełnej sprawności i powrotu do normalności, najlepiej od jutra. Ale tak jak napisałam, to nie jest chwilowa burza, więc nie mija. Bierzesz to na przetrwanie. Im dłużej ciągnie się ten stan, tym bardziej boleśnie ganisz siebie i obwiniasz się za tę niemoc. No wiem, Ty byś chciał cisnąć dalej, wszystko robić na pełnych obrotach, z werwą, z zaangażowaniem. A jakaś tam część Ciebie się uparła i stanęła w miejscu. Takie klasyczne rozdzielenie ze sobą. Ja – super wytrzymały bohater i ona, ta słabsza wersja mnie. Nie lubię jej.

To nie tak. Nie tędy. Twoje zadanie jest inne. Wróćmy do początku.

Wywalanie jest dla Ciebie. Nie przeciwko Tobie. Jest dla Twojego dobra i dla Twojego rozwoju. Twoje zadanie to jest rozpoznać ten stan. A następnie łagodnie, z czułością zlokalizować, który obszar w Twoim życiu się wypalał, a Ty tego nie zauważałeś. I teraz wszystko walnęło i nie chce dłużej z Tobą współpracować. 

Czy to jest praca?
Projekt, którym się zająłeś niedawno?
Jakaś nowa współpraca?
Może relacja?
Związek?
Towarzystwo, z którym spędzasz czas?
Jakiś obowiązek, na który się zgodziłeś?
Rola, którą gdzieś pełnisz?

Mnie na przykład przez klika miesięcy skutecznie wywalało z przestrzeni mojego bloga, który był technicznie gotowy, nic tylko pisać! Permanentnie towarzyszył mi brak chęci i pomysłów. Pod tym wszystkim oczywiście był strach. Że to jakieś zobowiązanie, że trzeba będzie znaleźć na to czas, że ludzie ocenią, że nie wypali… i takie tam. Trzeba było przytulić te wszystkie obawy, dać czas. I w końcu zadziałać pomimo ich obecności.

Inny przykład to moje niedawne pożegnanie się z psychoterapeutą, z którym pracowałam ponad półtorej roku. Ale żeby zrozumieć, że już czas, to najpierw przez jakieś 3 miesiące męczyłam się strasznie, uciszając swoje wewnętrzne głosy i odczucia. Wszystko w środku sygnalizowało, że tutaj już więcej się nie wydarzy. Czułam ogromną niechęć do sesji i wycofanie. Miałam ochotę odwoływać terapie. Aż w końcu nazwałam to, co podejrzewałam i nagle… odczułam spokój i pewność, że tak właśnie powinnam postąpić, bo naprawdę mnie stąd wywala.

Napiszę to jeszcze raz: 
Twoje zadanie to rozpoznać, gdzie masz słabe połączenie, albo nawet nie masz już żadnego.
Twoje zadanie to okazać sobie akceptację i zrozumienie. Wesprzeć siebie w tym procesie.
Twoje zadanie to też podążyć w kierunku zmiany.

Zobacz jeszcze raz, jakie przykłady wymieniłam wyżej. Praca. Nie mam tutaj na myśli tylko wypalenia zawodowego. Często pracujemy w jakimś zawodzie czy miejscu przez zasiedzenie, a nie dlatego, że lubimy. Nie cieszy nas to, nie jest to zajęcie naszych marzeń, ale… no i tutaj seria różnych uzasadnień, dlaczego tak nadal jest. 

Relacje. Wydaje nam się, że ci sami ludzie będą naszymi przyjaciółmi przez całe życie, choćby nie wiem co. Tak, może znajdzie się garstka takich osób, dosłownie kilka. Ale często dzieje się tak, że my się zmieniamy, rozwijamy, wchodzimy w inną energię, etap i tam już nie ma tych naszych bliskich osób… ponieważ ich droga jest inna. A tym samym wasze drogi zupełnie naturalnie się rozchodzą. Czy potrafisz to puścić? Czy potrafisz wyobrazić sobie, że jeśli tylko będziesz chciał, będziesz otwarty, przyciągniesz do swojego życia inne osoby, bardzo dla Ciebie ważne i wspierające Cie w tym kolejnym momencie życia?

Wzrastamy. Zmieniamy się. 10 lat temu potrzebowaliśmy czegoś innego i kogoś innego, żeby wtedy wzrosnąć. Dziś co innego będzie naszymi dobrymi okolicznościami przyrody. Nie przywiązuj się. Łatwiej powiedzieć czy napisać, niż zrobić. Ale to właśnie przez przywiązanie na poziomie ego trudno nam puszczać to, co już dłużej nam nie służy. Bo puścisz, odejdziesz z pracy, zostawisz jakiś projekt, zakończysz relację… i co dalej? Nie ma jednej właściwej odpowiedzi, co dalej. Bo ta odpowiedź gdzieś tam leży na dnie Twojej własnej duszy. I nikt nie zna ścieżki do niej, tylko Ty. Więc każdy ma inne „co dalej”. Ja proponuję zaufać. Sobie. Serio. Kiedy już zdiagnozujesz, z czym masz słabe połączenie, to od tej pory zaufaj, że Twoja wewnętrzna mądrość łagodnie poprowadzi Cię do zmiany. Nie musisz podejmować żadnych pochopnych decyzji, wykonywać gwałtownych ruchów i spektakularnych zmian z dnia na dzień (choć niektórzy tak właśnie robią, bo to jest dla nich najlepszy sposób). Możesz powoli rozglądać się na boki i szukać silnego połączenia z Twoją nową rzeczywistością. Do czego Cię przyciąga? Badaj to. Potem buduj wokół tego. Zmiana się dokona w najlepszym dla Ciebie tempie.

Niestety, nie mogę Ci obiecać, że w momencie, w którym rozpoznasz już, skąd Cię wywala i podejmiesz decyzję, że opuszczasz tę przestrzeń, skończy się wywalanie. Skoro wspomniałam już o ego… to warto uświadomić sobie jego sposób działania. Bo też lubi wywalać!

Ego ma kilka cech charakterystycznych. Jak dobry partner życiowy 😉 Taki żarcik 😉 Mianowicie: jest bardzo stałe, nie lubi zmian. Przywiązuje się do tego, co znane. Lubi też komfort. Nie lubi podejmować odważnych decyzji i dużego wysiłku. I nie ma złych intencji, żeby była jasność. Ono w ten sposób chroni Cię przed porażkami, rozczarowaniami.
I co robi to Twoje ego, kiedy Ty jednak chcesz coś zmienić w swoim życiu i działasz? Ha! Wywala Cię. Przeszkadza, jak może. Na przykład aktywuje Twój lęk przed oceną. Albo funduje Ci zwątpienie w siebie, w swoje decyzje, stres. Bo się ogromnie boi zmiany. Tego, czego jeszcze nie zna.

Sposób jest taki, że działasz mimo to. I gadasz sobie z tym swoim ego, z tą ochraniającą Cię częścią, że może odpuścić rolę strażnika. Że Ty wiesz, że potrzebujesz się rozwinąć i zapraszasz ego do towarzyszenia Ci. Tak zauważone ego, docenione, być może złagodnieje i przestanie Cię tak wywalać z przestrzeni zmiany.

To skąd Cię wywala?

Wierz mi, to się czuje. Intuicja naprawdę chce Cię tam zaprowadzić, pokazać Ci to. Twoje zadanie to… już wiesz. 

Nauczyliśmy się, że najlepiej jest wtedy, kiedy wszystko, co robimy, ma barwy logiki. Kiedy podejmujemy logiczne decyzje, tłumaczymy coś logicznie, postępujemy logicznie. Na pewno zdarzyło Ci się powiedzieć do podszeptów swojej duszy: to nielogiczne! To samo czasem wyrywa Ci się w rozmowach z innymi. Tak bardzo potrzebujemy na wszystko dowodów.

Twoja intuicja nie da Ci dowodów. Ponieważ nie jest połączona z umysłem logicznym. Jest połączona z takim Twoim JA, do którego nie dajesz sobie na co dzień dostępu, choć masz to połączenie. Intuicja wie więcej, niż kształtujący się w trakcie Twojego krótkawego życia mózg konceptualny, którym myślisz procesowo setki tysięcy myśli na dzień.
Twoja intuicja poprosi Cię jedynie o zaufanie, nawet jeśli zmiany, do których Cię woła, wydadzą Ci się… nielogiczne. I będzie Cię tak długo wywalać z tego, co nie Twoje, aż się poddasz.
No to… co puścisz jako pierwsze?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *