Zajmij się Duszą… czyli?

“Dusza pragnie wszystkiego, co piękne, dobre, szlachetne, uniwersalne i ponadczasowe. Chce też, byśmy mieli z nią kontakt, byśmy ją rozumieli, byśmy ją czuli.”

Tak pisze Iwona Majewska-Opiełka w cudownej, ciepłej książce: “Najważniejszy związek czyli mądra miłość do siebie”. 

Wiecie, kiedy kupiłam tę książkę? To był jakiś rozpaczliwy zryw po jednej z terapii, kiedy okazało się, że nie mam akceptacji dla moich słabości, moich gorszych dni i nie pozwalam sobie czuć się inaczej niż co najmniej dobrze.

To była taka scenka rodzajowa pod tytułem: “Pani oraz jej piesek”.
Jakaś część mnie (piesek) jest słabsza, wrażliwa, przejmuje się za bardzo, popłakuje nad czymś, tak się trochę kuli i obawia, coś przeżywa… Zaś inna część mnie (Pani) uznaje, że tak nie może być! Że powinno być tylko lekko, przyjemnie, słodko i dobrze lub bardzo dobrze. Że piesek powinien siedzieć cicho, być posłusznym i nie ujadać. Ale piesek jest smutny… płacze trochę, piszczy, cierpi… Co robi Pani? Wychodzi na dwór (lub na pole), pieska traktuje przemocowo i każe mu siedzieć cicho w budzie. Bo jak nie…

Ostro co? To jest to, co czasem lub często robimy samym sobie. Zero empatii, wyrozumiałości, czułości dla samego siebie. Zsyłka do wewnętrznych lochów. Do budy.

Dusza chce być widziana, słyszana i uznana. Nie karana za to, że jest.

Poza tym – ona często ma nam do przekazania coś super przyjemnego, odkrywczego, dobrego, inspirującego. Nowego! Jakąś złotą podpowiedź, jaki powinien być nasz następny krok, albo jakiego wyboru powinniśmy dokonać, żeby to było najlepsze dla nas.
Tego też nie chcesz usłyszeć?

Zainspirowana jednym z rozdziałow książki pani Iwony myślę o tych wszystkich rytuałach, mniejszych i większych, które wspierają mnie w usłyszeniu, co ta moja dusza ma do powiedzenia. I wymyśliłam, że to materiał na bardzo praktyczne wskazówki dla Ciebie. Bo jedno to zdecydować: ok, chcę być bliżej siebie. A drugie: ale kurde… jak to zrobić? Nie mam doświadczenia… 

Oto lista tego, co działa u mnie (nie zawsze wszystko, raczej w zależności od dnia i raczej nie mam na to równania oraz kolejność przypadkowa):

Oddech – Generalnie nie potrafimy oddychać. W ogóle nie zwracamy uwagi, jak to robimy. Przeważnie automatycznie, bez uważności, płytko. Zacznij oddychać głębiej. Na początku to jest dyskomfort (pamiętam mój). Bo nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Oraz jest to trudne, kiedy jesteśmy zestresowani, spięci. Ale po pewnym czasie robi się coraz bardziej przestrzennie.
Pomysł? Nastaw alarm w telefonie, na przykład co 2 godziny. Kiedy go usłyszysz, zrób sobie przerwę od tego, co robisz, weź 10 głębokich wdechów i wydechów – tak głębokich, na ile jest to dla Ciebie na dziś możliwe i nadal komfortowe, a nie rozrywające klatkę piersiową. Co ten oddech ma wspólnego z duszą? A coś ma. Ponieważ jest wewnętrznym zjawiskiem i jest tu i teraz, pomaga aktywować wewnętrzną świadomość siebie.    

Medytacja – Jeśli zastanawiasz się, co medytacją jest lub nie jest, to ja Ci mówię, że 10 minut w skupieniu na swoim oddechu, bez wciągania się w myśli, które przychodzą (a przychodzą), tylko na zasadzie: “pomyśl i puść szybko” – to jest medytacja! Zaczynałam od kilku minut, serio…

Spacer – Że samotny, to chyba nie muszę dodawać. Z pieskiem ewentualnie. Tylko nie jak Pani i piesek z historii powyżej.
Tutaj ta sama zasada. Myśli biegają, ale to Ty masz tę moc, żeby nie organizować dla nich biegu długodystansowego, tylko szybki sprint, 60 metrów na hali i finisz. Myśl się pomyślała i odchodzi. Nie dajesz jej uwagi.

Bliskość natury – Masz to na co dzień? Mieszkasz w takim miejscu? Bosko! Moje osobiste porównanie (jako mieszkanki Warszawy) jest takie, że za każdym razem, kiedy wybieram naturę, choćby na krótki pobyt, od razu lżej mi się oddycha, wszystko zwalnia, czuję coś, co dziś umiem już nazwać uziemieniem. Ale kiedyś było to dla mnie obce i abstrakcyjne poczucie. Dusza lubi przebywać w naturze. To dla niej coś takiego jak spa dla ciała.

Poranek albo wieczór dla siebie – To od Ciebie zależy, kiedy i ile czasu możesz przeznaczyć na bycie powolnym i do niczego nie zobowiązanym. Polecam wtedy fotel, kawę, herbatę albo kakao – to wszystko. Chodzi o ten krótki moment stworzenia sobie takiej bańki wokół siebie, do której nikt i nic nie ma dostępu.

Własny pokój – Zdziwko, co? Dzieci mają własny pokój, dorośli nie. Błąd! Dzieci potrzebują swojej przestrzeni, potem potrzebują intymności… a my nagle nie potrzebujemy, bo wydorośleliśmy? Ciekawe. Własny pokój zmienia wszystko. Sama świadomość posiadania własnej przestrzeni, do której możesz zamknąć drzwi, jest otwierająca dla duszy.

Pogadaj sobie z … – samym sobą. Ze swoją mądrością. Pogadaj na głos lub w myślach. Pozadawaj sobie pytania, podyskutuj, zdaj z czegoś relację. Na przykład z tego, jak się teraz czujesz. 
Ale możesz też pogadać z tym, w kogo wierzysz. Bóg? Stwórca? Wszechświat?

Praktyka wdzięczności – Na początku denerwowało mnie to, bo było sztuczne. Jak się nie praktykowało do tej pory, to trudno o naturalność. Kwestia nawyku. Myślenie o tym, za co jestem wdzięczna, stało się naturalnym rytuałem każdego dnia. Nie wiem, jak to działa pod względem naukowym – tworzą się jakieś ciekawe powiązania neuronowe czy coś tam 😉 Ale wdzięczność ma wysoką wibrację, jeśli chodzi o uczucia (dla porównania, wstyd ma bardzo niską wibrację), a dusza karmi się wysokimi wibracjami!

Książka, blog, podcast, webinar – Zdania są podzielone. Słyszę i takie głosy, że kiedy czytasz czy słuchasz, to bardziej jesteś w czyjejś twórczości i myśli niż ze swoją duszą.
Ja mam tak: wierzę, że dusza mówi do mnie na różne sposoby. Znajduje różne narzędzia, żeby do mnie dotrzeć. I czasem jedno zdanie zasłyszane w podcaście lub jeden cytat z książki potrafią aktywować totalny kontakt z moją świadomością i przepływ. Dusza lubi piękne i trafione słowa.

Cudze pytania – Bardzo polecam! Używam tutaj na blogu, a także w swoich relacjach w social mediach, tego samego sposobu. Lubię, kiedy ktoś mnie dosłownie dotknie pytaniem. Pytanie rezonuje i zaczyna odbijać się od wewnętrznych ścian. Próbuję usłyszeć odpowiedź, a nie wymyślić ją mózgiem.

Prace artystyczne, kreatywne – Sposób na wyrażanie. Dusza lubi się przelewać na papiery, na kadry, na rolki, na grafiki. Stwórz coś czasem! Ja zawsze powtarzałam, że nie umiem malować. Ale nie ma czegoś takiego jak umiem, lub nie umiem, Przecież to nie konkurs. A może przynieść dużo uwolnienia.

Miłość – Naj, naj, naj wibracja! Dlatego tak ważne jest umieć ją dawać samemu sobie. Ale cudownie służy też przebywanie z osobami, które się kocha, które kochają Ciebie. Tak, jak się dusza wtedy naje i odżywi, to w najlepszej restauracji świata lepiej nie będzie!

Spraw sobie coś naprawdę ładnego – I to nie jest apel tylko do kobiet. Panowie! Wasze dusze też lubią ładne rzeczy. I nie chodzi mi tutaj o próżny zakup kolejnej, siódmej już, lecz najmodniejszej teraz kurtki jesiennej w ładnym kolorze! To znaczy możesz, kto zabroni… Ale są takie rzeczy, wyjątkowe i właściwe dla Ciebie, po nabyciu których masz to poczucie, że to cieszy Twoje zmysły. U mnie to świeczki przygotowywane ręcznie, dzienniki, zeszyty lub notatniki pięknie oprawione i ilustrowane, nowa poszewka na poduszkę. Nic wielkiego! Ale cieszy. 

I na koniec…

Coś, z czego masz radość – Może to się dzieje, kiedy gotujesz? Albo kiedy pracujesz w ogrodzie? Jeździsz na rowerze lub biegasz? Kiedy poświęcasz czas na jakieś hobby? Znajdź to, zarejestruj – to ważne. Dusza wzmacnia się, kiedy robisz rzeczy jej bliskie. A skoro czujesz z czegoś radość, to znaczy, że to jest jej bliskie.

“Zadbana dusza głośniej daje o sobie znać.”

– pisze pani Iwona w cytowanej już książce.

Rozumiem to tak: dbam o zdrowie, dbam o wygląd, włosy, skórę, paznokcie, dbam o porządek w mieszkaniu, dbam o… (tutaj wstaw swoje, na przykład: dzieci, innych, samochód, ogród, trawnik, kondycję….) to dlaczego mam nie dbać o duszę?

Dbasz o siebie w całości? Czy tylko częściowo?     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *